Niebieski - gniot. Pomysł na film dobry, ale wykonanie do kitu.
Biały - ZAJEBISTY! Gorzkie kino zemsty z przymrużeniem oka, taki a'la ,,Vabank i Vabank 2", tyle, że z podłożem dramatycznym. Kieślowski przebił tym filmem samego siebie i pokazał, że jednak ma w sobie garstkę życiowego optymizmu.
Czerwony - średni. Dupy mi nie urwał, ale chętnie do niego wrócę. Różni się od ,,Niebieskiego" tym, że jest w nim coś, co wciąga i nie pozwala widzowi się znużyć, a konkretniej - tajemnicza postać sędziego.